26 lipca 2014, Minneapolis w stanie Minnesota, Dziedziniec stanowego więzienia dla
kobiet
Słońce oświetlało wydeptaną, ale
jednak wciąż zieloną trawę. Było tak duszno, że można by spokojnie uznać, że
nastało piekło na ziemi. Ironicznie brzmiało to zdanie wśród osadzonych kobiet
w więzieniu stanowym w Minnesocie, dla których nierzadko sam pobyt tam był
gorszy od piekielnych otchłani. Atmosferę tym bardziej podgrzewały wydarzenia
ostatnich dni, po których jeszcze nie opadły emocje.
Kobieta w wieku trzydziestu
kilku lat paliła papierosa, opierając się o mur. Obserwowała otoczenie,
wyczuwając, że ten spokój, który wydawał się panować, to tylko cisza przed
burzą, tak samo jak skwar lejący się z nieba. Zaciągnęła się dymem i
zlokalizowała swoją podopieczną. Ruda kobieta, która była o kilka lat od niej
młodsza, właśnie zmierzała w jej kierunku.
Blondynka rzuciła peta na ziemię i zgasiła go czubkiem buta. Ruszyła naprzeciw swojej nadal zagubionej znajomej.
Kątem oka zauważyła zbliżającą się burzę. Jej niewielkie wątpliwości zostały
momentalnie rozwiane. Rozejrzała się wkoło i skinęła na jedyną osobę, którą
mogła w tych warunkach nazwać przyjacielem. Przyspieszyła kroku, widząc, że
burza dotarła do jej podopiecznej. Nie słyszała, o czym była krótka wymiana
zdań, ale zdążyła dotrzeć i wejść między nie, zanim nastąpiło ciskanie
piorunami.
– Zmykaj, lada dzień masz mieć rozpatrzony
wniosek o zwolnienie. Ja się tym zajmę – mruknęła do rudej i zwróciła się do
burzy. – Chcesz się z kimś mierzyć? Rób to z równym sobie.
– Skoro tego chcesz. – Usłyszała burknięcie w
odpowiedzi.
Tuż obok blondynki po chwili
pojawiła się czarnowłosa kobieta, która gotowa była ją wspierać we wszelkich
podjętych działaniach. I wtedy nastąpił pierwszy grzmot, a nad więzieniem
zaczęły zbierać się ciemne chmury, tak jakby chciały dodać dramaturgii temu, co
działo się na ziemi, a działo się wiele.
Kobieta, która zaczepiała rudą,
kiwnęła na swoją świtę, a sama rozpoczęła atak na blondynkę. Po chwili na
spokojnym dziedzińcu rozpętała się wojna. Kobiety stosowały wszelkie chwyty,
które potrafiły. Panował ogólny wrzask, do którego dołączyła syrena alarmowa,
która miała zwołać strażników w miejsce konfliktu. Temu wszystkiemu
towarzyszyło istne oberwanie chmury.
Rozległy się ostrzegawcze
strzały wymierzone w ziemię, które miały na celu rozdzielenie rozszalałego
tłumu. Część kobiet się rozbiegła, a część nadal wymierzała ciosy. Tylko dwie
osoby, będąc w centrum wciąż walczącego tłumu, nie brały udziału już w bójce.
Brunetka klęczała wśród błota, prosząc blondynkę, która miała opartą o jej
kolana głowę, żeby się trzymała.
– Pilnuj Speedy. Niech chociaż ona stąd wyjdzie
wcześniej – powiedziała kobieta, krzywiąc się z bólu i trzymając się za bok, z
którego leciała jej obwicie krew.
– DeeDee, weź nie chrzań. Wytrzymasz to.
Przetrwasz. Jak zawsze.
Blondynka się uśmiechnęła
krzywo, a jej przyjaciółka zaczęła wołać strażnika. Deszcz padał coraz mniejszy
i widać było, że lada moment z powrotem wyjdzie słońce. DeeDee obserwowała co
się wokół niej dzieje, ale było jej wszystko jedno. W końcu znajdowała się w
więzieniu, gdzie każdy dzień może być tym ostatnim.
Adres niby taki niepozorny, jak dla romansidła w epoce dawnej, minionej, a tu takie zdziwienie treścią i szablonem, który wskazuje na czasy współczesne. Prolog był napisany bardzo dobrze, ale tych postaci zamieściłaś zbyt dużo, żebym mogła się od razu połapać :) Mimo wszystko taka więzienna historia może być oryginalna i intrygująca. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCóż, postaci w tym opowiadaniu będzie sporo - w przeciwieństwie do Oceanu. Mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie czytelnikom do gustu, a według mnie jest bardziej warte uwagi od Oceanu :)
UsuńA mi się właśnie wydaje, że napisane tak sobie, możesz lepiej ;P "o tylko cisza przed burzą, tak samo jak skwar lejący się z nieba." - trochę dziwne; "na ziemie" - na ziemię;
OdpowiedzUsuńAle za to napięcie i tajemnica, którą już czuć teraz przyciąga. Z więziennym opowiadaniem się nigdy nie spotkałam, wydaje się być to świetnym materiałem na dobrą historię. W sumie nigdy nie zastanawiałam się jak to jest w kobiecym więzieniu, jedyną rzecz która jest tego namiastką, a z czym miałam do czynienia to musical "Chicago" ("Cell block tango", najlepsze <3). Czekam na następny! :)
Twoja wiara w moje umiejętności mnie zadziwia <3 Kiedy ja myślę, że to mi wyszło, Ty wysuwasz "możesz lepiej" :D hiehie :D
UsuńZ tym skwarem to chodziło mi o to, że zapowiada burzę pogodową, tak jak cisza tą metaforyczną :D Teraz jak czytam, rzeczywiście dziwnie, ale nie wiem, jak poprawić, więc niechaj będzie :)
Kiedy zobaczyłam adres bloga, od razu pomyślałam, że to jakiś romans, a tu taka niespodzianka ^^.
OdpowiedzUsuńMimo że prolog nie jest bardzo długi, to jednak fantastycznie napisany. Błędów nie znalazłam, a opisy wyszły Ci rewelacyjnie :). Bardzo lubię Twój lekki styl pisania, bo nie męczę się podczas czytania (ojej, chyba się trochę zrymowało, czy tylko ja to widzę?)
Szablon jest bardzo ładny - uwielbiam takie kolory, naprawdę.
Historia kobiet mnie bardzo wciągnęła, jednak ja jeszcze nie wypowiem się na temat bohaterek, ponieważ nie znam ich za bardzo (aczkolwiek w którymś tam momencie to nadrobię ^^).
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział (blog został dodany do linków na moim blogu).
Pozdrawiam serdecznie ^^.
Hm, niezbyt ogarniam, kto się bił z kim i po co xd. Blondynka, brunetka, ruda, Speedy i DeeDee, nie wiem, kto to i w ogóle. No ale to prolog, może następne rozdziały będą lepsze. Ogólnie jestem przywiązana do Oceanu, dlatego czekam na rozdziały tam <3
OdpowiedzUsuńProlog będzie doskonale zrozumiały po ostatnim rozdziale :D Taki był mój zamiar.
UsuńCo się tyczy Oceanu... Cóż ma wiele niedociągnięć logicznych i technicznych, ale spokojnie dociągnę go do końca :)